środa, 6 sierpnia 2014

Rozdział 1

Candy POV
-Wstawaj leniu! -głos Mirandy rozbrzmiał po całym pokoju, wyrywając mnie z mojego snu.
-Co jest do cholery?!-krzyknęłam zdezorientowana sytuacją
-Jak to, co? Dzisiaj nasz pierwszy dzień w pracy! Słyszałam, że w tym hotelu mieszkają same ciacha, mm-spojrzałam na nią rozbawiona. Jak można się tak ekscytować chłopcami? Nie żebym była lesbijką. Po prostu nie szukam aktualnie chłopaka.
Wstałam leniwie po tym jak Miranda zagroziła mi skakaniem po mnie, a uwierzcie mi, jest do tego zdolna. Ruszyłam do łazienki, zahaczając o szafę i wybierając strój na dzisiaj. Wchodząc pod prysznic, namydliłam swoje ciało, po czym spłukałam z niego pianę. Podczas stania pod ciepłą wodą, myślałam o Brayanie, cholera, tęsknie za nim. Był moją pierwszą miłością, moim pierwszym razem, moją poranną myślą, był wszystkim. Dość Candy, przestań myśleć o tym dupku, który złamał ci serce. Wychodząc spod prysznica, osuszyłam się i ubrałam naszykowane ubrania.
         -I jak wyglądam? Mogę w tym iść na pierwszy dzień pracy? -przyglądałam się swojemu odbiciu w lustrze, po czym pokazałam się Mirandzie.
-Dziewczyno, wszyscy chłopcy są twoi! Na pewno nie pozwolę ci w tym iść, nie możesz wyglądać lepiej niż ja-udała obrażoną, po czym wybuchła śmiechem, na co ja wywróciłam oczami.
-Dobrze wiesz, że nie da się wyglądać lepiej niż ty, a teraz rusz swój piękny tyłek Chica, bo spóźnimy się do pracy-rzuciłam poduszką w jej twarz i ruszyłam w stronę drzwi. Po tym jak Miranda opuściła moje mieszkanie, zamknęłam drzwi na klucz i obie poszłyśmy w kierunku jeepa, stojącego przed budynkiem. Wchodząc do samochodu, od razu go odpaliłam i pojechałyśmy do naszego hotelu, mówiąc hotelu, mam na myśli miejsca pracy, jeśli nie załapaliście za pierwszym razem. Miranda włączyła radio i po chwili w aucie zaczęła rozbrzmiewać piosenka Katy Perry- Last Friday Night. Obie zaczęłyśmy głośno śpiewać przebój, uspokoiłyśmy się po tym jak kierowcy, którzy nas otaczali z zaniepokojeniem patrzyli, co się dzieje w moim samochodzie. Tak, nie byłyśmy normalnymi nastolatkami. Docierając w końcu do pracy, zaparkowałam auto na pobliskim parkingu.
-Jesteś gotowa? –zapytałam moją przyjaciółkę zaraz po tym jak odpięła pas.
-Ja? Zawsze! Musimy już iść, bo jeśli nie przyjdziemy tam teraz, to nasze posady weźmie ktoś inny-po tych słowach, wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do Liberty Hotel. W holu wisiały ogromne kryształowe żyrandole, które zapierały wdech w piersi. W ścianach były wbudowane akwaria z rybami, których nazw nawet nie znałam. Podeszłyśmy do recepcji, spytać o pracę, recepcjonistka pokierowała nas na 5 piętro, gdzie odbywało się zebranie dla nowych pracowników. Odwracając się wpadłam na jakiegoś chłopaka, który prawdopodobnie tu mieszkał.
-Uważaj jak chodzisz. –odburknęłam chłodno do chłopaka, który stał przede mną.
-Skarbie, to ty na mnie wpadłaś, a nie ja na ciebie. – chłopak spojrzał w moje błękitne tęczówki i uśmiechnął się sarkastycznie.
-Nieważne, Miranda chodź już, nie ma co stać przy tym dupku.  –poszłam z przyjaciółką w kierunku windy, gdy winda przyjechała, weszłyśmy do niej i wybrałyśmy 5 piętro.
-Candy, wpadłaś na najprzystojniejszego faceta na świecie i jeszcze go spławiłaś.
-Daj spokój, zachował się jak dupek. –odkrzyknęłam do niej, gdy winda zatrzymała się na naszym piętrze
-Okej, to ja go sobie zamawiam! –krzyknęła radośnie M, na co ja się zaśmiałam.
- A więc to są nasze dwie nowe i w dodatku spóźnione pracownice. –przerwał zebranie mężczyzna w garniturze, który prawdopodobnie był naszym kierownikiem.
-Przepraszamy za spóźnienie, były korki na drogach i nie mogłyśmy dotrzeć tu wcześniej. –zaczęłyśmy z Mirandą się usprawiedliwiać na co nasz nowy szef, kazał zająć miejsce. Gdy zebranie się skończyło, każdy z nas został przydzielony do danego stanowiska i dostał uniform. Ja dostałam się tam gdzie zamierzałam, będę śpiewać podczas wytrawnych kolacji dla gości, dzięki czemu dostałam apartament w hotelu. Miranda dostała się na stanowisko cukiernicze i będzie sprzedawała słodycze dla gości. Pewnie wszystko zje, zanim cokolwiek sprzeda. Cóż, ona właśnie taka jest, kocha słodycze. Po spotkaniu, poszłam z przyjaciółką do naszego nowego miejsca zamieszkania. Apartament posiadał dwa pokoje, salon oraz łazienkę. Miranda pierwsze co zrobiła, wchodząc do apartamentu, rzuciła się na wielką skórzaną kanapę i jęknęła z powodu wygody. Ona nigdy się nie zmieni. 
~~~~
od autorki: A więc jest pierwszy rozdział. Tak wiem jest nudny, ale początki zawsze są nudne. Mam nadzieję, że was to nie z niechęci.
kisses

2 komentarze:

  1. Fabuła fajna. Niby taka zwykła, ale zapowiada się ciekawie. Czekam na to aż akcja bardziej się rozwinie i Justin wkroczy do akcji (nie licząc wpadnięcia na główną bohaterkę, haha) :) <3
    Zapraszam na moje nowe opowiadanie - labrer.blogspot.com
    Oraz na love-quintessence.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawie się zaczyna! juz kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń