środa, 20 sierpnia 2014

Rozdział 4

Candy POV
                Gdy wyszłam z restauracji od razu napisałam smsa do Mirandy by po mnie przyjechała, bo wiedziałam, że pojechała po zakupy. Po dziesięciu minutach marszu dostrzegłam swojego czarnego jeepa, który był zaparkowany przy krawężniku. Podchodząc do samochodu zauważyłam w nim siedząca na miejscu kierowcy moją przyjaciółkę i wsiadłam do auta. Zanim samochód ruszył, obejrzałam się do tył i dostrzegłam w oddali patrzącego w moją stronę Justina.  Gdy samochód ruszył, zaczął padać deszcz, chociaż rano się na to nie zapowiadało, a ja pogrążyłam się w swoich myślach. Zastanawiam się czy faktycznie dobrze postąpiłam, zostawiając chłopaka samego. Prawdę mówiąc, moja reakcja na to, że nie chciał powiedzieć mi gdzie pracuje była dość gwałtowna. Nie wińcie mnie za to, należę do osób bardzo ciekawskich i upartych, więc ludzie po prostu mówią mi wszystko. Nie jestem przyzwyczajona do odmowy, a tu niespodzianka. Mam zamiar to z niego wyciągnąć. To nie fair, że on zarabia tyle by mieszkać w pięciogwiazdkowym hotelu, w którym ja mieszkam tylko, dlatego, że w nim pracuje i to w dodatku za marne grosze. Z moich myśli wyciągnęła mnie Miranda, która zawiadomiła mnie, że jesteśmy już na miejscu, nawet nie zauważyłam, kiedy dojechałyśmy do naszego miejsca zamieszkania. Pomogłam dziewczynie wyciągnąć zakupy z bagażnika i ruszyłyśmy do apartamentu. Po doczołganiu się na górę z zakupami, otworzyłam drzwi i obie ruszyłyśmy do kuchni odstawić zakupione produkty. Co prawda zostały kupione same słodycze i chipsy, jakby Mirandzie było mało, o ironio. Gdy zrobiłyśmy wszystko co należy, położyłyśmy się na kanapie i zaczęłyśmy oglądać jakiś japoński teleturniej. Mirandę zawsze śmieszyło to, że nie rozumie to co oni mówią. 
-Jak było na lunchu z Justinem? –po raz kolejny dzisiejszego dnia wyrwała mnie z moich myśli, muszę przestać tyle myśleć.
-Prawdę mówiąc to źle. –westchnęłam, na przypomnienie sobie dzisiejszego spotkania.
-Czemu? Oplułaś się i uciekłaś? No mów! –zaśmiałam się na słowa przyjaciółki, skąd jej się biorą te pomysły.
-Miranda nie oplułam się! Tylko uciekłam..
-Czemu uciekłaś? –spojrzała na mnie, po czym oblizała wargi.
-Bo nie powiedział mi czym się zajmuje, praktycznie był na mnie zły, że o to zapytałam. –spuściłam głowę na dół i przygryzłam wargę.
-To trochę dziwne, praca to praca. Może faktycznie się oplułaś tylko nie wiedziałaś o tym i dlatego był zły? –próbowała mnie rozśmieszyć i prawdę mówiąc kocham ją za to.
-A może on jest gangsterem? –zaśmiałam się, a po chwili dziewczyna dołączyła do mnie.
-Na pewno! –udało się jej wydusić te słowa podczas napadów śmiechu.

-Chodź pomożesz mi sukienkę wybrać na dzisiejszy występ. –wstałam z kanapy i podałam przyjaciółce dłoń. Gdy wyszłyśmy już z naszego mieszkania, zamknęłam drzwi i poszłyśmy w stronę garderoby. Weszłyśmy do pomieszczenia i obie zaczęłyśmy wybierać strój dla mnie, to chyba najfajniejsza część mojej pracy, nie licząc tego, że dostałyśmy własny apartament. Wybrałyśmy białą suknię, która pokazywała nogi, natomiast tył miała taki długi, że trzeba było go nieść by się nie pobrudził. Wpadłyśmy na pomysł, że kiedy będę wychodzić na scenę, za mną będą szli przystojni mężczyźni trzymający moją suknię, tak to jest dobry pomysł. Miranda w zakątku garderoby znalazła białe buty na platformie i od razu wiedziałam, że będę musiała je założyć. Zanim się obejrzałyśmy, zastała nas godzina 19, co oznaczało, że za godzinę mam występ. Gdy skończyłam się przebierać, poszłam w stronę mojego makijaży sty i poprosiłam o to by mocno podkreślił moje oczy. Jak ujrzałam efekt jego pracy, byłam zachwycona, nie wiedziałam, że mogę wyglądać tak świetnie. Przygotowana czekałam przy wejściu na scenę, obejrzałam się za siebie by sprawdzić czy mężczyźni zajęli swoje pozycje. Dałam znak zespołowi, że może grać, po czym wkroczyłam na scenę pewnym krokiem. Muzyka rozprzestrzeniła się po całej sali, a ja zaczęłam swój śpiew.

***
Schodząc ze sceny, zauważyłam, że ktoś stoi przy drzwiach garderoby. Gdy przyjrzałam się dokładniej, dostrzegłam, że ta postać, to Justin. Chryste, co on ode mnie chce? Westchnęłam i podeszłam do niego.
-Co jest Justin? Czego chcesz? –warknęłam do niego, po czym spróbowałam go ominąć.
-Możesz teraz spróbować mnie wyminąć, ale i tak cię znajdę, tak jak zrobiłem to teraz. –zaśmiał się pod nosem, na co ja westchnęłam po raz kolejny tego dnia.
-Czy ty właśnie zapraszasz mnie do gry w chowanego? –uniosłam brwi do góry i spojrzałam na chłopaka.
-Wchodzisz w to Miller, czy wymiękasz? –spyta i  uśmiechnął się pokazując szereg białych zębów.
-Ja i wymiękanie? Jak dasz mi 5 minut, to wchodzę w to. –weszłam do garderoby i ściągnęłam ze stóp białe szpilki. Rozpięłam zamek od sukienki i zsunęłam ją wzdłuż swojego ciała. Założyłam ją na wieszak i odwiesiłam na miejsce. Na toaletce leżały moje ubrania sprzed występy, sięgnęłam po nie i ubrałam. Założyłam na nogi czarne conversy. Wychodząc z garderoby, zauważyłam, że Justina już nie ma, a na miejscu tam gdzie stał, była kartka z napisem „Ty szukasz!”. Palant. Odwróciłam kartkę w celu znalezienia jakiejś podpowiedzi, no bo hej, ten hotel ma 11 pięter, a na każdym z nich jest po kilkaset pokoi! Na odwrocie kartki znalazłam zasady. Poważnie tak długo się przebierałam? A może on to zaplanował? Nie ważne. Zaczęłam czytać zasady, które chłopak napisał:
1. Chowamy się na piętrach od 0 do 4.
2. Kto przegrywa musi pocałować osobę, z którą gra.
3.Co się tak patrzysz? Idź mnie szukaj:)
Okej, teraz to przesadził. Wyciągnęłam telefon i podczas biegu do windy pisałam do Mirandy smsa, że późno, wrócę do mieszkania. Weszłam pośpiesznie do windy i wcisnęłam piętro 0. Dobra, on musi gdzieś tu być. Myśl Candy, myśl. Może w recepcji? Podbiegłam do recepcjonistki i spytałam czy widziała chłopaka w czarnej bluzie i spodniach w niskim krokiem, na co ona pokręciła przecząco głową. Okej, więc tu go nie ma. Wchodzą do windy, poczułam jak mój telefon zawibrował, pewnie Miranda mi odpisała. Sms przyszedł z numeru nieznanego, o treści: Skarbie, nie graj nie czysto:)
Gdy drzwi windy się powoli zamykały, zauważyłam Justina, który machał do mnie. I to ja gram nie czysto, tak Justin. Dojechałam na 3 piętro i wyszłam z windy. Cholera, teraz go nie znajdę. Zauważyłam, że ktoś zaraz wysiądzie z drugiej windy, bo zatrzymała się na piętrze, na którym się znajdowałam. Może to Justin. Drzwi, windy rozsunęły się i wysiadło z niej trzech biznesmenów.
Wsiadłam do windy, z której wyszłam i wpadłam na kogoś. Podniosłam głowę i zauważyłam mojego partnera w grze.
-Ha! Znalazłam cię! –krzyknęłam do niego i uderzyłam go żartobliwie w ramię.
-To bolało! –chłopak zrobił smutną minę, a następnie wybuchł śmiechem. Spojrzałam w jego oczy, a on w moje. Chłopak przyparł mnie do ściany windy i przybliżył swoją twarz do mojej. W tej chwili, byłam tylko ja i on, reszta przestała istnieć. Poczułam jego wargi na moich, były takie ciepłe. Chłopak pieścił moje usta językiem. Nasze języki po chwili zaczęły walczyć o dominację. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Odsunęłam się od niego, by zaczerpnąć powietrza. Spojrzał głęboko w moje oczy i uśmiechnął się. Winda zatrzymała się na 6 piętrze, a ja wyszłam. Nie mogłam być teraz w jego otoczeniu, za bardzo mnie rozpraszał. Zaczęłam swój spacer po holu z moimi myślami.
~~~~
od autorki: Przepraszam, że rozdział nie pojawił się na czas. Za to macie pocałunek Candy i Justina:)

5 komentarzy:

  1. Fajny, fajny, ale sądzę, że powinnaś dodać więcej opisów, bardziej opisywać ich odczucia ;D Szkoda, że taki krótki, ale czekam na więcej!
    I zapraszam do siebie na nn :)
    labrer.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny! ciekawe co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałaś nominowana do libster blog ;*
    więcej informacji tutaj : http://on-life-jb-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER !!!!! CZEKAM NA NEXT !!!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. jutro nowy rozdział asdfghjkl<3 już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń